.avatar-image-container { shadow:none; border: none; -moz-border-radius: 80px; -webkit-border-radius: 80px; border-radius: 80px;

27 marca 2010

Ah ten nieubłagany czas

Miałam zakręcony tydzień. Ciągle coś się działo, nie miałam nawet czasu przysiąść przy maszynie i coś uszyć, ani złapać za pędzel i coś zdekupażować. Ostatnio nawet jak mam czas to nie mam siły. Prawa jazdy nie zdałam, upsss. Następny egzamin mam 1 kwietnia, więc może sprzyjająca aura wiosny i zbliżających się świąt pomoże mi i tym razem zdam, oby.
Życie od tego egzaminu nie zależy, ale stres mnie sparaliżował. Spanikowałam.
Z okazji urodzin, miałam przygotować candy, ale na to też nie miałam czasu, w końcu musi to być coś wyjątkowego, dopracowanego, więc trochę minie zanim uda mi się coś smakowitego dla Was ‘wyprodukować’.
Jednak chciałam Wam zaprezentować moje skarby.
Ostatnia wizyta w lumpeksie zakończyła się zakupem tej pięknej poszewki. Widziałam takie na Alle… miałam sobie zamówić, a tu proszę sama mi wpadła w ręce za śmieszne pieniądze.


Różane poszewki mam z wymianki z babcią. Za te piękne żakardowe poszewki mam uszyć babci komplet poszewek, jedna już powstała. Czekam na twórczą energię by poszyć kolejne.















A tu materiał, który przybył do mnie ostatnio. W najnowszej Burdzie znalazłam spódniczkę, na którą bardzo chętnie bym go przeznaczyła. Jest cudna, prawda?
Tylko jeśli chodzi o spódnicę to czekam na przypływ twórczej energii do babci. Sama nie dałabym rady, jeśli miałaby się nadawać do wychodzenia do ludzi.
W sklepie „Wszystko od 2 zł…” znalazłam taką maselniczkę, nie mogłam przejść obok niej obojętnie.
To byłoby na tyle. O innych wynalezionych skarbach następnym razem. Może do tej pory uda mi się też coś stworzyć.
PS
Pamiętajcie o przestawieniu zegarków! ;)

19 marca 2010

vintage labels

Mieniony tydzień był szaleństwem pogodowym - raz śnieg, raz deszcz, a raz słońce…myślałam, że zwariuję, bo zimna miałam już serdecznie dosyć. Moje hiacynty pokazują się światu z jak najlepszej strony a za oknem szalał dziadek mróz, ale nareszcie, nareszcie sobie poszedł i jest już tak cieplutko. Pragnę słońca, chcę czerpać z niego energię, ahhh.

Kilka dni temu była u nas babcia, powiedziała mi później, że na miejscu mojej mamy pogoniłaby mnie z tym twórczym nieładem. Tam schną pobielane koszyki, tu materiały, tam decu… ale ja nie umiem zacząć pracy, skończyć i dopiero wziąć się za następną. No bo skoro maluję, a skoro schnięcie zachodzi samoistnie i dysponuję czasem to dlaczego miałabym nie zacząć czegoś innego? Nie umiem tak i nawet nie chcę, bo kiedy coś robię to w głowie mam kolejne pomysły… nie wiem czy mi życia wystarczy na to wszystko.

Wczoraj szperałam w sieci w poszukiwaniu ‘vitage retro labels’ i znalazłam kilka ciekawych stron, z których można pobrać darmowe etykiety i ozdobić co tylko dusza zapragnie. Niektóre nigdy mi się zapewne nie przydadzą, ale ściągałam bez opamiętania, bo urzekają…
Przedstawiam Wam moją zabawę z etykietami na słoiczki z przyprawami. Według przepisu wykąpałam je w kawie. Efektu ‘zacieków’ u mnie brak, dlatego naprawiam błąd i w kąpieli są już następne etykiety.

Etykiety do pobrania za darmo - i-do-it-yourself

















































Moje Drogie chciałam Wam bardzo podziękować za to, że mnie odwiedzacie, pozostawiacie przemiłe komentarze, choć moje prace są daleko w tyle za tymi, które odnajduję u Was. Dziękuję za inspiracje i dużo pozytywnej energii. I jeśli mogę Was prosić to trzymajcie jutro za mnie mocno kciuki, przesyłajcie telepatycznie kilogramy szczęście, bo jutro już 20.03 czyli mój praktyczny na prawo jazdy….żołądek mam już ściśnięty, aż boję się myśleć co to będzie jutro. Czuję się jak przed maturą! Heh.
Pozdrawiam wiosennie!

13 marca 2010

Róże, kratka vichy i hiacynt ;)

Tworzenie ładnych przedmiotów stało się moim uzależnieniem. Ogarnęło ciało, umysł i duszę. Moją głowę wypełniają pomysły, których realizacji nie mogę się doczekać. Codziennie odkrywam cudowne blogi, które mnie inspirują, pasjonują, zachwycają… Dzięki Wam odkrywam nowe techniki, o których wcześniej nie miałam pojęcia. Odnalazłam nareszcie swoją pasję.
A ja znowu modziłam, przed zajęciami, po zajęciach… pędem do domu by dalej tworzyć.
Dzięki Waszym zaleceniom udałam się do lumpka w poszukiwaniu materiałów i… znalazłam! Obkupiłam się jak głupia, trzy zasłonowe materiały w piękne, zachwycające róże. Kilka poszewek na poduchy, których materiał także mnie urzekł. Już czuję się uzależniona od poszukiwań. Znalezienie czegoś ładnego, by nadać drugie życie daje niesamowitą radość. Też tak macie?





























































































































Jeśli ktoś ma chrapkę na różany komplecik od dzisiaj może go nabyć tutaj. Poprzednie lniane woreczki z bawełnianą koronką zaś tu.

I hiacynty nareszcie zakwitły, cieszą oko swym urokiem.






















Życzę miłego weekendu!


8 marca 2010

Wymodziłam

Modziłam, modziłam i coś wymodziłam, ale oczywiście nie było łatwo. Kilometry sprutych nici, gdyż maszyna zastrajkowała... potem kolejne kilometry fastrygi, bo niestety nie mam takiej wprawy, żeby szyć mając wszystko poupinane jedynie szpileczkami, wrrrrrr. Aż się sama sobie dziwię, że znajduję pokłady cierpliwości by szyć, pruć i znowu szyć i pruć, ale radość tworzenia jest  b e z c e n n a!

Wyczarowałam taki oto koszyczek z przepisu Alizee. Jest taki surowy, może trochę smutny? Ale to wynik braku wiary we własne możliwości - nie sądziłam, że za pierwszym razem uda mi się go wyczarować. Taki skromny też nie jest najgorszy, w końcu zażegnałam bałagan we wstążeczkach i koronkach!















Kolejnym tworkiem są pokrowce na chusteczki do torebki. Przepis znalazłam na pierwszym blogu Ani z Zielonego Wzgórza. Całą rodzinkę zaopatrzyłam w te cudowne etui! Polecam! :)
















Co na deser? Kolejna porcja woreczków. Już doszłam w nich do perfekcji, mimo to nie ryzykowałabym szycia z zamkniętymi oczami..















Na razie tyle z mojego modzenia, chociaż w międzyczasie powstały kolejne etui. Przyjemnie się je szyje, bo szybko widać efekt. Tak myślę nad lekką modyfikacją, zatrzask tu i tam, usztywniacz, w środku tasiemka do umocowania i jako etui na klucze?? Bo nie wiem jak Wy, ale ja w torbie mam twórczy bałagan i ciężko mi znaleźć w niej klucze, może ładne etui zdyscyplinowałoby mnie do utrzymania porządku w torbie.

A dzisiaj... dzisiaj dzień kobiet! Nasz dzień! Do mnie zawitały dwa hiacynty w towarzystwie motylka. Już się nie mogę doczekać aż zakwitną.
Wszystkiego dobrego Kobietki! :)

PS
Czy może macie namiary na sklepy w Warszawie lub w necie gdzie można zaopatrzyć się w ładne, ciekawe, słodkie, rozkoszne wzory materiałów? Z zazdrością patrzę na Wasze! Dziękuję z góry!

5 marca 2010

Nareszcie!

Witam serdecznie, tym razem w nowej blogowej szacie. Dzisiaj mój mężczyzna bawił się w fotografa by wydobyć czar z ususzonego wrzosu, a raczej uschniętego, bo jego obecny stan nie był zamierzony. Jednak cudownie się prezentuje, te kolory...ahh.
Co u mnie? Tworzę, tworzę i jeszcze raz tworzę! Nowe pomysły kłębią się w głowie i tylko czekam by móc je zrealizować. W tym tygodniu przyszły paczki z nićmi, materiałami, kordonkami - cudownie! Nie mogę się nacieszyć! Ostatnio moje działania "artystyczne" były znacznie utrudnione moimi przygotowaniami do egzaminu teoretycznego na prawo jazdy oraz uczelnią, ale mamy weekend więc do dzieła! Co do "prawka", to dzisiaj - taaak, udało się, zaliczyłam! Jednak teoria to wg mnie tylko 30% sukcesu, reszta leży w praktyce, 20.03 trzymajcie mocno kciuki!

Tym razem to wszystko, gdyż nie mam obecnie dostępu do aparatu i nie mogę Wam przedstawić moich kolejnych prac, ale nadrobię to jak najszybciej.

Miłego weekendu moje Drogie!


Szukaj na tym blogu