.avatar-image-container { shadow:none; border: none; -moz-border-radius: 80px; -webkit-border-radius: 80px; border-radius: 80px;

27 kwietnia 2012

O podusi i nie tylko

Witajcie Moje Drogie :)
Jak mijają Wam te piękne słoneczne dni? Pogoda w końcu zaczęła nas porządnie rozpieszczać, oby tak dalej! :)) Bo mam dużo planów na zbliżający się majowy weekend, bynajmniej nie mam w planach słodkiego leniuchowania... wręcz przeciwnie, w końcu będę miała czas na wszelkiego typu prace remontowo-renowacyjne :) Choćby wyczekane malowanie przedpokoju. A Wy jakie macie plany? ;)

Jakiś czas temu zostałam poproszona o uszycie poduszeczki na obrączki. Nie dostałam żadnych kryteriów, jedynie miały pojawić się imiona przyszłej Młodej Pary i data ślubu. Napis... hm? Pomyślałam, że moje nadruki są zbyt mało eleganckie na taką uroczystość jak ślub... haft... hm?? Ale, że ja??? Nie czułam się na siłach... ale na samą myśl o hafcie miałam przed oczami naszą kochaną Majeczkę. Maja zgodziła się od razu :))
Jak przyszła do mnie przesyłka, otworzyłam... ONIEMIAŁAM. Idealnie, pięknie!! Spodziewałam się takiego efektu, ale... haft na lnie to dopiero mistrzostwo! Całą relację znajdziecie na blogu Mai, więc zapraszam! Kochana jeszcze raz bardzo Ci dziękuję!!!
Poduszeczka jest najprostsza na świecie, bo haft gra tutaj rolę główną. Zdjęcia byle jakie, bo strasznie się spieszyłam i nie mogłam niestety uwiecznić poduszeczki w taki sposób jakbym chciała :( Ale spójrzcie na ten haft... nie potrzeba słów...ah.

A teraz o mojej kolejnej zdobyczy...
"Wygrzebana" w sieci szafka... ot taka zwyczajna, ale za to cała drewniana i z dużym potencjałem. Wygląda na pierwszy rzut oka jak taka szafka szkolna... zamykana na kluczyk. Ale czy widzicie w niej odrobinę stylu skandynawskiego?? Oj widzę ją oczami wyobraźni... idealna i pojemna, w sam raz na przechowywanie obuwia wszelkiego ;))
Zajęła już swoje zaszczytne miejsce, ale zanim się za nią "zabiorę" trochę czasu minie...
Nie wszystkim musi się podobać, wszak nie byłoby rynku wtórnego.Dla jednego paskudna, dla mnie z potencjałem na bycie pięknym i wyjątkowym meblem ;)) Za UWAGA, całe 30 zł ;)))
Tutaj jeszcze u starych właścicieli...
Kochane życzę Wam cudownego weekendu!!

26 kwietnia 2012

Dla ducha

Są takie utwory, które w kilku taktach przedstawiają kwintesencję życia... a oto jeden z nich.
Miłego dnia Kochane ;)

22 kwietnia 2012

Zabawy ciąg dalszy :)

Wybrałam się dzisiaj do marketu budowlanego i zakupiłam trutkę na korniki. Kupiłam preparat, który pozwala na szybkie usunięcie korników i innych nieprzyjaciół drewna w ZALEDWIE 3 godziny, bez konieczności leżakowania mebelka w folii prze 2 tygodnie. Pan mnie zapewniał, że jest to na tyle silne, że można mieć pewność, iż szkodniki się wytruły. No to idealnie, to coś dla mnie! A że jestem bardzo niecierpliwa i nie wyobrażałam sobie 2-tygodniowego czekania, no to kupiłam! Tym bardziej, że polecanego Hylotoxu nie było... swoją drogą - pamiętam nazwę preparatu (albo po co konkretnie przyszłam do jakiegokolwiek sklepu) przed i po wyjściu ze sklepu, a na miejscu zapominam... też tak macie?
W każdym razie położyłam już jedną warstwę preparatu i czekam...
W między czasie zabrałam się za podstawę lampki, którą mam po świętej pamięci Dziadku Jerzym.
Zastanawiałam się czy malować na biało? jak na maniaczkę bieli przystało, ale ostatnio zauważyłam, że trochę mi zaczyna przeszkadzać biel, taka sterylna, wręcz idealna... zaczęła mi przypominać lekarskie kitle, a w końcu starym przedmiotom trzeba dać drugie życie, ale z uwzględnieniem starego ducha i przemijającego czasu... Tak jak bardzo ładnie napisała Bernadetta - nie chodzi o to by stare przedmioty po totalnym "liftingu" udawały coś czym nie są... bo to tak jakby ubrać 98letnią kobietę w strój nastolatki :) Pisząc "98letnią kobietę" miałam na myśli moją prababcię, która wczoraj wiernie oglądała moje renowacyjne poczynania.... i rzecz jasna bardzo dopingowała :)
Ale wracając do bieli to nadal jest bliska memu sercu, ale chyba zaczynam powoli od niej odchodzić... także na podstawie lampki potrenuję przecierki z pastelową orchideą w roli głównej, a jak nie wyjdzie i efekt mnie nie zadowoli, to zawsze mogą pomalować na biało ;)) A przecierki to nie taka łatwa sprawa.
Poniżej lampka przed i po pierwszej warstwie farby... tak na rozgrzewkę, efekt końcowy zaprezentuję (mam nadzieję) już niedługo :))

Ściskam Was ciepło :)

21 kwietnia 2012

Historia pewnego wieszaka

Witam Was moje Drogie w ten piękny słoneczny dzień!! :)))

Nie dość, że piękna pogoda za oknem, to jeszcze wczoraj spełniło się moje marzenie, odebrałam "wygrzebany" w sieci wieszak. Marzyłam o takim przeszło 2 lata... regularnie przeglądałam wszystkie portale aukcyjne i nic... albo za drogi, albo nie do końca taki jakbym chciała... ale w końcu całkiem przypadkowo trafiłam właśnie na ten...oto wieszak. Kiedy go zobaczyłam "na żywo" okazał się jeszcze piękniejszy niż na zdjęciach.
Pan, który go sprzedawał, znalazł go w piwnicy po przednich właścicielach i chciał się go szybko pozbyć, także cena również była okazyjna, bo myślę, że jest wart o wiele więcej niż te 50 zł :))) Jest trochę pęknięty, ale to wszystko jest do "zrobienia" i uroku wcale mu to nie ujmuje!
Ma przepiękne haki... ahhh, mój zachwyt sięgnął zenitu! :)))





 Niestety po dojechaniu do domu okazało się, że w jednym miejscu jest też uszkodzony przez korniki, więc na wszelki wypadek będę musiała go odrobaczyć...

Zabieram się za robotę, mam nadzieję, że już niedługo pokażę Wam jego metamorfozę! :))
Udanego weekendu!

6 godzin później...
Pozostały mi do oczyszczenia zakamarki... ale pozostawiam to na jutro, bo już nie mam siły... Czuję, że będę miała zakwasy, ale cóż mogę poradzić na to, że niecierpliwa kobieta ze mnie?

17 kwietnia 2012

Różności

Witam w ten piękny, słoneczny dzień, choć bardzo zimny i wietrzny. Dobrze, że już nie pada, bo szarobury widok za oknem wpływa na mnie bardzo przygnębiająco...
Ostatnio byłam z ciocią w Ikei i rozglądałam się za prześcieradłami. Niby zwyczajna rzecz, podstawa bielizny pościelowej, ale dopiero teraz przekonałam się jak trudno o dobre prześcieradło, które nie rozleci się po kilku praniach. Wyszłam z kwitkiem. Cena w stosunku do jakości jest po prostu śmieszna.
Ale gdy dojechałyśmy do cioci, zrobiła mi niesamowitą niespodziankę i wyjęła cztery piękne stare prześcieradła jeszcze z metkami i podarowała mi prezencie.
Wykrochmalone czekają w szafce na swoją kolej.

 Dostałam też przepiękne guziki, które już niedługo mam nadzieję, będą zdobić moje szyciowe projekty. A guziki też mają ciekawą historię, bo należały do prababci mojej cioci, która była krawcową, więc są starsze ode mnie i to sporo...

Pamiętacie mini witrynkę, którą Wam pokazywałam jakiś czas temu??
 Po długim zastanawianiu, pomalowałam ją na biało... jak na maniaczkę bieli przystało.

Nie mam pomysłu, co w niej będzie się znajdowało, bo jest tak mała, że praktycznie nic się w niej nie mieści... Jedynie cieszy oczy ;))
A na koniec haft, który poczyniłam dla koleżanki, a raczej dla jej synka na pamiątkę.

 
To by było na tyle. Ahhh, pierwszy dłuższy post od dawna.
Ściskam Was cieplutko!

14 kwietnia 2012

Szlifierka?

Wiem, że wśród Was jest wiele kobiet, które z pewnością pomogą mi więcej niż nie jeden facet... :))
Chodzi dokładnie o szlifierkę oscylacyjną i parę większych powierzchni do oczyszczenia, typu: boazeria, drzwi, blat stołu, itp.
Czy mogłybyście polecić coś w rozsądnej cenie?? :))
Przepraszam, że idę na "łatwizę" i piszę tutaj - oczekując odpowiedzi, ale im bardziej zagłębiam się w oceny i parametry techniczne tym mniej wiem... toż to czarna magia! :)

Cudownego weekendu Wam życzę! :)



7 kwietnia 2012

Radosnych, pogodnych Świąt Wielkanocnych
życzy 
Romantyczna Kobieta :)

4 kwietnia 2012

;)

Dobry wieczór moje Drogie! 

Czy ktoś tu czasem zagląda? Czy ktoś mnie jeszcze pamięta? ;)))
Piszę, bo widzę, że się mocno u mnie zakurzyło, a skoro nastała wiosna to czas na wiosenne porządki!
Ah, u mnie bez zmian, dlatego się nie pojawiam od dłuższego czasu. Od ponad miesiąca jestem chora, miałam jedynie tygodniową przerwę między jednym - a drugim antybiotykiem. Przepraszam, że nie pozostawiam u Was śladu mojej obecności, ale najzwyczajniej w świecie nie mam siły. Choroby tak mnie wymęczyły, że nawet nie miałam fizycznie siły zasiąść do maszyny.
Jedyne co się sprawdziło to dalsza próba sił w hafcie. Wzór ściągnięty od naszej świeżo-upieczonej mamusi - Dag-eSz :)
 I trochę wiosny dla Was! Ściskam Was cieplutko!

Szukaj na tym blogu